Samochód uszkodzony przez pracownika myjni – kto wypłaci odszkodowanie?
Jeśli inny kierowca spowodował wypadek, w którym doszło do uszkodzenia Twojego pojazdu, sprawa jest prosta – odszkodowanie wypłaci ubezpieczyciel sprawcy z jego OC. Co jednak w sytuacji, kiedy dobrowolnie oddasz samochód do myjni, a przy odbiorze odkryjesz uszkodzenia? Kto zapłaci odszkodowanie? Co powinieneś zrobić na miejscu?
W tym artykule przeczytasz:
Szkoda wyrządzona przez pracownika myjni – kto za to odpowiada?
Na początku 2019 roku we Wrocławiu doszło do bardzo medialnej kraksy – pracownik myjni samochodowej postanowił wybrać się na krótką przejażdżkę luksusowym Dodgem Challengerem o wartości około 200 tys. złotych, należącym do jednego z klientów myjni. Gwoli dziennikarskiej rzetelności wspomnimy tylko, że pracownik miał jedynie wypolerować felgi, o żadnych wyprawach, dalszych lub bliższych, nie było mowy.
Pech chciał, że podczas tej krótkiej – przynajmniej w zamierzeniu – trasy, kierujący stracił panowanie nad samochodem i cała sprawa znalazła swój finał na jednym z drzew w centrum miasta. A że nieszczęścia lubią chodzić parami, po wszystkim okazało się jeszcze, że pechowiec nie posiadał prawa jazdy.
Biorąc pod uwagę to, a także fakt, że wspomniany Dodge Challenger pod maską skrywa 500 koni mechanicznych i silnik o pojemności 6,4 litra, nie dziwimy się jakoś wybitnie, że tak to wszystko się potoczyło.
Samozwańczy kierowca otrzymał od przybyłej na miejsce policji dwa mandaty: jeden za spowodowanie kolizji, drugi za brak uprawnień do prowadzenia pojazdów. Zapewne zastanawiasz się, jakie jeszcze konsekwencje i czy w ogóle poniósł młody pracownik myjni? No cóż, tego się zapewne nie dowiemy, ale spróbujemy wcielić się w skórę właściciela Dodge’a Challengera, który będzie teraz musiał dochodzić swoich praw.
W przypadku, gdy właściciel myjni jest ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej dla firm, najprawdopodobniej odszkodowanie pokryje jego ubezpieczyciel. Ale uwaga, towarzystwo ubezpieczeniowe może nie zechcieć wypłacić ani złotówki, ponieważ szkoda powstała bez żadnego związku z wykonywaną w myjni usługą. A że w tym przypadku tak było, to oczywista oczywistość, cytując klasyka. Jeśli ubezpieczyciel odmówi, wówczas szkodę z własnej kieszeni powinien pokryć właściciel myjni.
Co jednak w sytuacji, gdy właściciel myjni nie zechce wypłacić niemałego przecież odszkodowania, które mogłoby zrujnować jego biznes? Wówczas właściciel samochodu może wstąpić na drogę sądową, pozywając i właściciela myjni, i nieszczęsnego pracownika.
Istnieje jeszcze jedno rozwiązanie. Właściciel myjni decyduje się na pokrycie kosztów naprawy samochodu i sięga do własnej kieszeni – w końcu zadowolony klient to powracający klient, że tak okrutnie zażartujemy. Czy na tym sprawa się skończy? Nie dla pracownika. Teraz to on może zostać pozwany z powództwa cywilnoprawnego przez swojego pracodawcę, który będzie chciał odzyskać utracone pieniądze.
Uszkodzenie auta w myjni – co może się stać?
Przykład powyżej jest oczywiście bardzo skrajny, choć sytuacja wydarzyła się naprawdę. Rozumiemy jednak, że w większości przypadków myjnia samochodowa nie jest areną tak niecodziennych dramatów. Przeciętny Kowalski ani nie jeździ samochodem za prawie ćwierć miliona złotych, ani też statystyczny pracownik myjni nie odkrywa w sobie duszy kierowcy rajdowego za kółkiem nie swojego samochodu.
Co w przypadku, kiedy powstała podczas świadczenia usług w myjni szkoda to nie rozbicie samochodu na drzewie, a zauważalna rysa? No i co jeśli rysa powstała na boku, przykładowo, wysłużonej Skody? Wszak każdy kierowca, niezależnie od zawartości portfela, ma prawo do sprawiedliwości. Co należałoby zrobić w takiej sytuacji?
Zacznijmy od tego, że jeszcze przed wjazdem do myjni należy zapoznać się z jej regulaminem. Może się bowiem okazać, że pewne zapisy regulaminu nakładają na użytkownika obowiązek zdemontowania anteny, złożenia lusterek, itp. Jeśli dopilnowałeś tego obowiązku, a mimo to po skorzystaniu z usług myjni zauważyłeś szkodę, masz prawo dochodzić u właściciela myjni swoich praw.
Krzysztof wybrał się ze swoim Mercedesem do automatycznej myjni. Włączył program i spokojnie czekał na jego zakończenie, gdy usłyszał dziwne dźwięki ze środka myjni. Okazało się, że nie złożył lusterek i obydwa zostały oderwane podczas mycia. Wściekły ruszył do właściciela myjni, ale ten tylko pokazał mu regulamin mówiący o obowiązku złożenia lusterek i odprawił z kwitkiem. Co więcej, wypłaty odszkodowania z AC odmówił również Krzysztofowi jego ubezpieczyciel, argumentując to jego rażącym niedbalstwem, przez które sam ponosi odpowiedzialność za powstałą szkodę.
Wybierasz się na myjnię? Przeczytaj jej regulamin!
Jak istotne jest czytanie regulaminów, obrazuje tekst Macieja Lewczuka z portalu bezprawnik.pl. Dowiadujemy się z niego, że jeden z klientów sieciowej myjni automatycznej zauważył, że podczas wykonywania usługi w jego samochodzie doszło do oderwania spoilera. Monitoring potwierdził wersję klienta, doszło do spisania protokołu, a po spotkaniu z rzeczoznawcą umówiono się na bezgotówkowe usunięcie szkody, ponieważ właściciel myjni w takich sytuacjach rozlicza się bezpośrednio z warsztatem. Wydawało się, że sytuacja jest opanowana.
Po pewnym czasie klient otrzymał jednak telefon z warsztatu, że szkoda nie zostanie pokryta z kieszeni ubezpieczyciela myjni, ponieważ ten odmówił wypłaty odszkodowania, tłumacząc, że klient zdecydował się skorzystać z myjni pomimo bardzo klarownego punktu w regulaminie, w którym ostrzeżono, że niektóre typy pojazdów z elementami wystającymi, np. spoilerem, nie powinny być obsługiwane.
Kierowca udał się do rzeczonej myjni, ponieważ był pewien, że czytał jej regulamin i nie było w nim takiego zapisu. Ku swojemu zaskoczeniu odkrył, że regulamin został podmieniony. Kierowca nie złożył jednak broni i udał się do innych punktów sieci, gdzie klientów obowiązywała “stara” wersja regulaminu – wykonał dokumentację fotograficzną i tak uzbrojony udał się z całą sprawą do mediów. Interwencja prasy okazała się w konsekwencji skuteczna i klient otrzymał odszkodowanie.
Ta sytuacja pokazuje doskonale, że czytanie regulaminu myjni to czynność absolutnie konieczna. Nie robiąc tego, sam narażasz się na niepotrzebne nieprzyjemności.
Warto odnotować, że czynnością kluczową po odkryciu szkody powstałej w myjni jest poinformowanie o tym fakcie pracownika i spisanie protokołu. Jeśli pracownicy myjni odmawiają spisania protokołu, możemy wówczas wezwać policję. Funkcjonariusze są zobligowani do spisania notatki z całego zdarzenia. Zasada jest prosta – im więcej rzeczy udokumentujesz od razu, tym większą szansę masz szansę w potencjalnej walce sądowej.
AC a szkoda powstała w myjni
A co z kierującymi, którzy mają wykupione ubezpieczenie AC? Czy z tego tytułu mogą oni być pewni, że ich ubezpieczyciel wypłaci odszkodowanie za szkodę powstałą w myjni? Czy jeśli postąpisz zgodnie z regulaminem i ubezpieczyciel nie może zarzucić Ci rażącego niedbalstwa lub po prostu nieostrożności, cała sprawa potoczy się po Twojej myśli? Wyroki sądowe pokazują, że niekoniecznie. Okazuje się bowiem, że “nieostrożność” jest bardzo pojemnym terminem.
Tutaj docieramy do następnej ciekawej sytuacji powstałej na terenie myjni. Magiczne miejsca, przyznacie? Tym razem Słupsk i kolejny klient, kolejna szkoda, kolejny zamieszany pracownik, który, nie mając prawa jazdy, uszkodził klientowi samochód podczas wykonywania czynności związanych z usługą mycia samochodu. Sprawa trafiła na wokandę.
Początkowo Sąd Rejonowy w Słupsku nakazał wypłatę odszkodowania, jednak po apelacji Sąd Okręgowy zmienił decyzję, argumentując to zapisem w OWU ubezpieczenia, który wykluczał wypłatę odszkodowania w sytuacji “gdy kierujący pojazdem nie posiadał uprawnień do prowadzenia pojazdu”. A że pracownik myjni nie posiadał w chwili prowadzenia pojazdu prawa jazdy, to zapis pasował jak ulał.
Zachodzicie w głowę, gdzie w tym wszystkim wina klienta? Sąd Okręgowy uznał, że ubezpieczenie AC jest ubezpieczeniem dobrowolnym i klient, podpisując je, zgadza się na jego zapisy. Tym samym to na kliencie spoczywa obowiązek sprawdzenia, czy pracownicy myjni posiadają prawo jazdy. Zdaniem sądu w tym przypadku klient nie dopełnił tego obowiązku i z tego tytułu nie należy mu się odszkodowanie. Nieżyciowe? No cóż, niech każdy odpowie sobie sam.
- Za szkody wyrządzone na samochodzie przez pracownika myjni może odpowiadać jej właściciel lub sam pracownik, jeśli zniszczenia nie wynikają z pełnionych w myjni usług.
- Przed skorzystaniem z myjni należy się bezwzględnie zapoznać z jej regulaminem. W razie uszkodzenia auta, które będzie wynikało z niedopatrzenia ze strony kierowcy, właściciel myjni nie będzie odpowiadał za szkody.
- Po wykryciu szkody na pojeździe po skorzystaniu z myjni, należy poinformować o tym jej pracownika i spisać protokół.
- W razie wykrycia niedbalstwa ze strony klienta, ubezpieczyciel ma prawo odmówić wypłaty odszkodowania z ubezpieczenia AC.
FAQ – najczęściej zadawane pytania o uszkodzenie samochodu przez pracownika myjni
Tak. Myjnia i jej właściciel mogą być chronieni ubezpieczeniem OC dla firm, które pokryje szkody na pojeździe, o ile te są związane z wykonywanymi w myjni usługami. Jeżeli ubezpieczenie nie pokrywa szkód, kierowca może zwrócić się o odszkodowanie bezpośrednio do właściciela myjni lub odpowiedzialnego za uszkodzenie pracownika.
Tak, jeśli dowiedzie, że to właściciel auta jest winny uszkodzenia. To zdarza się, jeśli klienci darują sobie czytanie regulaminu myjni, w którym np. mogą być zawarte ostrzeżenia przed niewłaściwym korzystaniem z urządzeń myjących. Ponadto kierowca powinien niezwłocznie zgłosić zauważoną szkodę właścicielowi myjni – brak odpowiedniej dokumentacji działa na jego niekorzyść.
W teorii tak, zatem kierowca nie powinien się martwić o odszkodowanie. Trzeba jednak pamiętać o wyłączeniach i ograniczeniach odpowiedzialności ubezpieczyciela. Ten może odmówić likwidacji szkód, jeśli np. zarzuci klientowi rażące niedbalstwo w postaci nieprzeczytania regulaminu myjni lub innego rodzaju nieostrożność przy korzystaniu z jej usług.
- https://bezprawnik.pl/myjnia-uszkodzila-samochod-a-ubezpieczyciel-odmowil-wyplaty-odszkodowania/
Dołącz do dyskusji